Fabryka Telegrafów...

FABRYKA TELEGRAFÓW, oraz wag wszelkiego rodzaju i wyrobów z żelaza, stali i miedzi, p. Woroncowa-Weliaminowa. 

Warszawa od lat kilkunastu zrobiła znaczny postęp na polu przemysłowo-fabrycznem, zarówno pod względem jakości, jak i ilości produkcyi.

Rzecby można, że postęp ten był nieco gorączkowym i nienormalnym, gdyby nie fakt, że wszystkie nowozałożone. fabryki działają po dziś dzień z zupełnem powodzeniem i ustawicznie rozszerzają zakres i skalę swych prac; dawniej zaś istniejące zakłady przybrały w ostatnich latach nieznane u nas przedtem rozmiary. 

Jedne zaś i drugie przedsięwzięły, oprócz dotychczas wykonywanych wyrobów, produkcyą takich, które przedtem musiano sprowadzać z zagranicy. 

Rozwój ciągły przemysłu, a z nim zwiększenie i urozmaicenie rodzajów i gatunków wyrobów, ułatwiły ten pomyślny rezultat tak dalece, że posiadamy w tej chwili w mieście naszem kilka znacznych fabryk, przeznaczonych do produkcyi całkiem dotychczas niewyrabianych u nas przedmiotów i celujących w ich wyrobie fabryk, które przed laty kilku były skromnemi tylko warstatami. 

Pomiędzy innemi do takich właśnie niedawno powstałych, a już dziś znacznych zakładów zaliczyć musiemy fabrykę telegrafów, oraz wag wszelkiego rodzaju i wyrobów ze stali, żelaza i miedzi, przy rogu ulicy Marszałkowskiej i Wspólnej, własność podpułkownika Woroncowa-Weliaminowa. Przed laty óśmiu, to jest w początkach 1865 r., p. Woronców-Weliaminów zamyślał otworzyć warstat do wyrabiania wag zwyczajnych i dziesiętnych, oraz różnych, pomniejszych przedmiotów mechanicznych, jak: dzwonki elektryczne, machiny elektryczne, okucia do drzwi i okien, drzwiczki do pieców hermetyczne i t. p.

Pomysł przyszedł wkrótce do skutku i już dnia 25 maja tegoż roku p. Woronców-Weliaminów otworzył w domu pod nr. 1857 przy ulicy Zakroczymskiej pracownię, zatrudniającą dziewięciu ludzi.

Właśnie w tym czasie w cesarstwie przystępowano do budowy, kilkunastu nowych znacznej długości linij kolei żelaznych, skutek czego otwierały się widoki licznych i wielkich zamówień na różne potrzeby owych dróg, jak parochody, wagony, szyny, łączniki do nich, telegrafy i t. p.

P. Woronców-Weliamnów zapragnął spróbować, czyby nie dało się naszemi własnemi siłami i środkami wyrabiać niektóre przynajmniej z powyższych przedmiotów i zwolna tym sposobem stanąć do spółzawodnictwa z fabrykami zagranicznemi, ciągnącemi ztąd ogromne zyski.

Szło mianowicie o wyrób, przyrządów telegraficznych.

Próba udała się nadspodziewanie dobrze i rychło, jeszcze bowiem w ciągu pierwszego roku istnienia pracowni wyrobiono w niej dwa takie przyrządy, systematu Morse' go.

Były to pierwsze w kraju naszym telegrafy wykonane przez tutejszych rzemieślników, którzy nie mieli nawet sposobności oglądania stacyj telegraficznych. Przyrządy wysłano na otwartą podówczas wystawę przemysłową w Moskwie, gdzie zyskały wielki medal srebrny. .

Powodzenie to sprawiło, że pracownię p. Wroncowa-Weliaminowa zarzucono rozmaitemi zamówieniami, i w końcu roku 1865, po siedmiomiesięcznem istnieniu zakładu, pracowało już w nim 25 robotników, zatem blizko trzy razy więcej niż w początkach po jego otwarciu.

Odtąd rozwój i wzrost fabryki nie ustawał. W r. 1867 liczyła ona już 40 rzemieślników, mechaników, tokarzy, ślusarzy, kowali i stolarzy. W tymże czasie fabryka otrzymała na wystawie przemysłowo-rolniczej w Warszawie medal srebrny, za wyrób rozmaitego rodzaju wag.

Coraz większy napływ zamówień skłonił właściciela do przeniesienia całego zakładu na obszerniejsze terytoryum. W tym celu p. Woronców- Weliaminów w roku 1868 nabył plac na rogu ulic Marszałkowskiej i Wspólnej i tu wzniósł kilka zabudowań, w których pomieścił różne warstaty.

Tu także, jako motor do poruszania wszystkich przyrządów mechanicznych, ustawioną. została machina atmosferyczno-gazowa, systematu Ottona z Kolonii.

Motor ten, poraz pierwszy sprowadzony wtedy do kraju naszego, a nawet dotychczas jedyny, licznych ściągał ciekawych. Zasadą pracy jego było wtłaczanie przez atmosferę tłoka, pod którym, w skutek wybuchu mieszaniny powietrza i gazu oświetlającego, powstawała próżnia.

W tym czasie, to jest w r. 1870, fabryka przedstawiała swe wyroby na wystawie przemysłowo-rolniczej w Warszawie, a wkrótce potem na wystawie przemysłowej w Petersburgu. Na obu tych wystawach przeznaczono jej wielkie medale srebrne.

Motor jednak gazowy wkrótce okazał się zbyt słabym, a miejsce przeznaczone na fabrykę zbyt szczupłem. Trzeba było zakupić nowe place, a niezadługo potem ustawić machinę parową, o sile 12 koni. 
Odtąd fabryka, zajęła się głównie wyrabianiem przyrządów telegraficznych i urządzaniem całych linij telegraficznych na pobudowanych w cesarstwie drogach żelaznych. Prócz tego fabryka wyrabia łączniki do szyn dla tychże dróg, oraz wagi wszelkiego rodzaju: kupieckie, dziesiętne i setne, a nawet aptekarskie i najczulsze chemiczne.

Na zeszłoroczną wystawę politechniczną w Moskwie, p. Woronców-Weliaminów wysłał pomiędzy innemi wyrobami dwa przyrządy telegraficzne, systematu Morse'go, jeden piszący czarno, drugi własnego pomysłu, dla użytku wojenno-pochodnych parków.

Za okazy, te fabryce przyznano medal złoty.

Na zbliżającą się. znowu wystawę powszechną wiedeńską, fabryka p. Woroncowa- Weliaminowa posyła dwa aparaty telegraficzne, oraz kilka wag, z tych jednę chemiczną.

W tej chwili zakłady p. Woroncowa-Weliaminowa zatrudniają przeszło 300 mechaników, ślusarzy, kowali, stolarzy i tokarzy, wyłącznie prawie krajowców. Specyalnością jej są łączniki do szyn, wagi, ale najgłówniej telegrafy.
Te ostatnie fabryka wyrabia w ilości około 40 aparatów rocznie, co, wraz z pomocniczemi przyrządami przedstawia wartość około 100,000 rubli. Dotychczas ani w królestwie, ani w cesarstwie nie ma drugiej takiej fabryki telegraficznej.

Pracujący przy wyrobie przyrządów telegraficznych, odrazu na oko wyróżniają się od reszty spółpracowników fabryki. Niema pomiędzy nimi ani jednego, któryby nie skończył przynajmniej czterech klas, wielu posiada patenty gimnazyalne, niektórzy zaś byli i w uniwersytecie.

Praca ich jest rozmaita: są to właściwi mechanicy, zegarmistrze, tokarze i ślusarze, a zarabiają dziennie od rsr. 1 kop. 50 do rubli 3. 

Sądzimy że niejeden ze studentów wydziału matematycznego tutejszego uniwersytetu dobrzeby zrobił, gdyby po obeznaniu się z robotami mechanicznemi u optyków i mechaników, zechciał następnie pracować w warstacie telegraficznym p. Woroncowa-Weliaminowa. Byłoby to zapewne ze wzajemną dla stron obu korzyścią.

Pozostaje nam do zrobienia jeszcze jedna wzmianka. 

Przed dwoma laty jeden z tutejszych rolników, myślący i pracujący oddawna nad zbudowaniem żniwiarki mechanicznej, zgłaszał się ze swym wynalazkiem do kilku inżenierów-mechaników i obywateli-arystokratów, chlubiących się głośno z protektorstwa, jakie niby rozciągają nad naszymi młodymi, pracownikami na polu przemysłu i rolnictwa.

Wynalazcą owym był pan Floryan Grubiński.

Inżenierowie i właściciele fabryk tłumaczyli mu przedewszystkiem, że projektowana żniwiarka nietylko nie będzie żąć zboża; ale nawet nie ruszy z miejsca. Mniemani zaś protektorowie pozwalali wynalazcy kilkakrotnie przychodzić, a raczej meldować się, nie przyjmowali go bowiem wcale i wreszcie, po wielu trudnościach etykietalnych, oświadczyli za pośrednictwem kamerdynera, iż nic nie mają do powiedzenia. 

Na tych nieszczęśliwych zawodach p. G. stracił blizko dwa lata.

Dopiero udanie się jego z projektem do fabryki p. Woroncowa-Weliaminowa miało ten pożądany skutek, że pomysł z dziedziny marzeń wszedł nareszcie na pole obliczeń technicznych i praktycznych prób. W tej chwili żniwiarka p. Grubińskiego, wykonana prawie w zupełności, czeka pierwszego zboża, by przekonać nareszcie wszystkich o swej wyższości nad innemi spółzawodniczkami.

Opis tego niezmiernie ważnego wynalazku podamy we właściwym czasie, skoro żniwiarka p. Grubińskiego zda egzamin publiczny z zalet, o jakich mieli dotychczas sposobność przekonania się ci tylko, którzy bliżej się nią zajmowali lub zajmują.

Po odbyciu prób wobec znawców i ocenieniu sprawiedliwem nowego wynalazku, p. Woronców-Weliaminów zamierza otworzyć w swej fabryce wyłączny oddział do budowania wspomnionych żniwiarek na wielką skalę.

Rokuje to nietylko nowy i szybki rozwój samej fabryce, ale pozwala przewidywać, że na polu rolnictwa w niedalekiej przyszłości będziemy w stanie nietylko oswobodzić się od zagranicznych żniwiarek, ale jeszcze własne wysyłać poczniemy do cudzych krajów.

Jeśli to nastąpi, stanie się to dzięki wynalazkowi p. F. Grubińskiego i postępowości oraz przedsiębiorczości fabryki p. Woroncowa- Weliaminowa.