Przegrany zwycięzca

Gdy 3 maja 1901 roku członkowie sądu konkursowego na projekt kościoła Zbawiciela dokonali wyboru zwycięzcy i otworzywszy kopertę oznaczoną godłem "Dom Boży" ogłosili nazwisko architekta, Stefan Szyller musiał czuć się najszczęśliwszym z ludzi. Bo to jego projekt szacowne grono jurorów: C. Domaniewski, A. Goebel, L. Marconi, B. Żochowski i przewodniczący mu Jego Ekscelencja ksiądz arcybiskup Chościak - Popiela uznało za najlepszy, przyznając główną nagrodę 750 rubli. Dla Szyllera, który dał się już poznać jako architekt i budowniczy wielu warszawskich kamienic, a przede wszystkim znany warszawiakom jako projektant m.in. Gmachu Głównego Politechniki Warszawskiej i budynku Towarzystwa Sztuk Pięknych "Zachęta", było to zwycięstwo szczególnie cenne, bo po szeregu realizacji budowli świeckich mógł mieć nadzieję na znamienitą budowlę sakralną. Werdykt sądu konkursowego pokrywał się zresztą z oceną warszawiaków, którzy przez dwa tygodnie oglądali w salach Zachęty zgłoszone do konkursu projekty. Projekt "Dom Boży" zyskał zdecydowanie największe uznanie zwiedzających. Wydawało się więc, że nic nie stanie na przeszkodzie realizacji projektu Szyllera. A jednak...

Stefan Szyller

Tydzień później spadła na niego jak grom z jasnego nieba decyzja komitetu budowy kościoła Zbawiciela (pod przewodnictwem tegoż samego arcybiskupa Chościak – Popiela) o wyborze do realizacji nie jego projektu ... lecz projektu zdobywców drugiej nagrody: Józefa Dziekońskego, Ludwika Panczakiewicza i Władysława Zychiewicza. Dla Dziekońskiego, który właśnie ukończył budowę kościoła św. Floriana na Pradze to była szansa na następny długoletni kontrakt.

    W Warszawie zawrzało; przez prasę przetoczyła się fala dyskusji. Nie pomogło podane w odezwie komitetu budowy kościoła, że wybrano projekt tańszy w realizacji (ok. 300 tyś rubli). Prasa krytykowała dokonany wybór, choć może niezbyt mocno, zważywszy na osobę przewodniczącego, zdecydowanie popierając ”gotycki” projekt Szyllera , "jako dzieło prawdziwej sztuki i obiecujące miastu świątynię wspaniałą, uroczystą i piękności pełną", jako że "Warszawa w ogóle nie posiada pięknych kościołów i pod tym względem stanowi wprost przykry wyjątek pomiędzy większemi miastami europejskimi"... Stawiała jednocześnie pytanie: "czy ogół posłucha wezwania do ofiarności, gdy przyjdzie do zbierania składek na kościół, który i u znawców i u ogółu nie zdobył sobie wziętości?".

Od lewej: konkursowe projekty: Szyllera i Dziekońskiego oraz projekt ostateczny.

Komitet budowy nie mógł pozostać głuchy na te głosy, zwłaszcza że powodzenie budowy zależało wyłącznie od ofiarności obywateli. Co prawda na początku czerwca Magistrat wypłacił komitetowi 30 tyś. rubli tytułem subwencji, co umożliwiło zakup placu pod nowy kościół, lecz była to kropla w morzu potrzeb. Potrzebni byli zarówno hojni darczyńcy, jak i choćby i najmniejsze datki wrzucane do skarbonek, specjalnie ustawionych w tym celu w kościołach. Prawdopodobnie komitet, a może i sam arcybiskup osobiście skłonił Dziekońskiego do zmiany projektu tak, aby choć częściowo upodobnić go do projektu Szyllera. Czy Szyller osobiście miał jakiś udział w dokonanych zmianach w projekcie? Raczej należy w to wątpić; niemniej projekt zatwierdzony ostatecznie do realizacji przez wydział budowlany Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pod koniec września 1901 roku różnił się tak bardzo od pierwowzoru, że jako kompilacja obu nagrodzonych prac został słusznie nazwany przez prasę "projektem Dziekońskiego i Szyllera". Zmusiło to nawet komitet budowy kościoła do wydania specjalnego oświadczenia, że autorami ostatecznego projektu są jedynie panowie Dziekoński, Panczakiewicz i Zychiewicz. Emocje jednak opadły, a gdy kilka tygodni później na konto komitetu zaczęły napływać duże kwoty, choćby 20 tyś rubli od pana Karola Kempfa, wiadomo było, że warszawiacy zaakceptowali nowy projekt. 

     A Szyller? Prasa sugerowała aby wykorzystać jego projekt przy budowie nowego kościoła przy ulicy Grójeckiej. Ostatecznie i ten pomysł jak i adaptacje projektu „Dom Boży” sprzedane parafiom w Komarnie i Sosnowcu nie doczekały się realizacji. I tak oto ten wspaniały architekt, twórca 24 budynków publicznych i przeszło 150 domów mieszkalnych nie doczekał się "swojego" kościoła w Warszawie. Są jednak w kościele Zbawiciela "ślady" po Szyllerze. W 1929 roku wybudowano wg jego projektów ambonę i ołtarz pod wezwaniem św. Ekspedyta.

Opowiadał: Krzysztof Jaszczyński, kustosz www.muzeum.warszawa1939.pl
... marzec 2006.

Bibliografia:

1. "Życie i Sztuka" Ilustrowany dodatek "Kraju", Petersburg, 1901.
2. "Tygodnik Illustrowany, Warszawa, 1901.
3. Małgorzata Omilanowska, "Stefan Szyller 1857-1933 Warszawski Architekt Historycyzmu", Wydawnictwo Fundacji "Historia pro Futuro" Warszawa 1995