Kościół Popauliński...

KOŚCIÓŁ POPAULIŃSKI w WARSZAWIE

Niema prawie miasta w dawnej Polsce, gdzieby nie znajdowały się dotąd, lub były niegdyś, szpitale z kościołami pod tytułem św. Ducha. Początek tych dobroczynnych zakładów. w Mazowszu sięga XIII wieku, lecz w innych stronach kraju już wcześniej były znane. Są to więc najstarsze u nas pobożne zabytki, i w ten sposób powstał najdawniejszy w Warszawie szpital przy kościele św. Ducha. Kiedy atoli i przez kogo pierwotnie kościół pod tem wezwaniem był fundowany, dotąd odkryć się nie udało. Założyli go panujący książęta mazowieccy poza murami miasta, opatrzyli pewnemi dochodami i przeznaczyli do posługi duchownej, jako pomocniczy głównej parafii św. Jana.

Pierwszą o nim wzmiankę mamy z roku 1388, gdy książę Janusz mazowiecki, przychylając się do próśb rajców i obywateli warszawskich, zrzekł się wszelkich praw kollacyi do kościoła św. Ducha na rzecz mieszczan, którzy założyli przy nim, a prawdopodobnie lepiej tylko uposażyli, szpital dla ubogich. Od tego czasu historya obu tych zakładów występuje w aktach naszej stolicy, a zarząd ich należy do magistratu. Kościół ów szpitalny miał swego proboszcza, grunta zaś leżące za Warszawą w stronie zachodniej uposażenie jego stanowiły. Kiedy w czasie pożaru wielkiego, jaki dotknął Warszawę, spaliły się wszelkie przywileje miejscowe, Jędrzej Pronobis proboszcz św. Ducha wyjednał u księcia Bolesława potwierdzenie dawniejszych nadań, w r. 1473. Potem Jan Lubrański biskup poznański, na przełożenie burmistrza i rajców Warszawy, dozwolił w r. 1504. wystawić przy kościele kaplice pod wezwaniem Matki Boskiej i św. Anny, do której następnie w r. 1579, za staraniem ks. Wojciecha Pruszczyńskiego, znakomitego proboszcza, wprowadziło się z kościoła św. Jerzego bractwo literackie i pozostawało tu aż do r. 1657. Była to już wtedy świątynia obszerna i okazała, mająca oprócz szpitala dość znaczną szkołę, utrzymywaną przez bractwo literackie, w której uczono różnych języków, jak to opisuje Jarzembski w r. 1643.

Taki stan rzeczy trwał do pierwszej wojny szwedzkiej. Wiadomo iż skutki jej były najnieszczęśliwsze dla naszego miasta; wszystko poszło w ruinę, pomiędzy zaś innemi kościół św. Ducha, jako za murami będący, wiele przy szturmie ucierpiał, tak iż niemal gruzy tylko po nim pozostały. Po przejściu tej burzy zubożony magistrat i mieszkańcy nie mogli żadną miarą zająć się podźwignieniem upadłego kościoła. Wtedy to król Jan Kaźmirz, idąc za czcią ogólną dla cudownej Bogarodzicy częstochowskiej, za której przyczynieniem się kraj od Szwedów wybawiony został, udał się do magistratu Warszawy z żądaniem, aby kościół św. Ducha oddany był oo. paulinom częstochowskim, na co też chętnie się zgodzono.

W roku tedy 1662 Tolibowski biskup poznański oddał wspomnionym zakonnikom kościół św. Ducha wraz z szpitalem, zabudowaniami, dochodami i cmentarzem, a probostwo zamieniło się w klasztor. W tymże samym roku dnia 10 marca stanęła umowa po między miastem a paulinami, w skutek której obowiązali się zakonnicy wystawić mur na półtora łokcia gruby około cmentarza i kościoła, z otworami do strzelby, i dozwalać przejścia z ulicy Długiej na Podwal, furtką przez podwórze, którą mieli zamykać po zachodzie słońca. Teraz na owym cmentarzu stoją kamienice i część dawnych zabudowali klasztornych, przejście jednak z. ulicy Długiej na Podwal ciągle się utrzymuje.

Będąc już pewni ustąpionych sobie gmachów, paulini, przy pomocy klasztoru częstochowskiego, rozpoczęli budowę nowego kościoła i klasztoru, pierwej jednak żądali, ażeby miasto wyznaczyło delegacyą, czy gmach ten nie będzie w czem przeszkadzał wygodzie publicznej i nie ścieśni ulicy. Józef Piola, Włoch budowniczy, dał rysunek na kościół, a Jakub Zygmunt Rybiński, jeden z możnych . panów polskich, zaproszony był do założenia węgielnego kamienia, w miesiącu październiku 1707 roku, i zaraz ofiarował 30,000 złp.; zostawszy zaś wojewodą chełmińskim, do pierwszej sumy dołożył 40,000 złp. W tymże samym czasie wiele innych osób, już pieniędzmi, już cegłą i materyałami przykładało się do budowli, a nawet i sami mularze biedni bez zapłaty śpieszyli w pomoc, by prędzej dom Boży stanął. Józef Belloti budowniczy królewski, który budował kościół św. Krzyża, przychodził codziennie dla doglądania wznoszących się murów i udzielania potrzebnych objaśnień pracującym, a lubo niemało wtem przeszkadzały zaraza i niepokój w kraju, jednak szczęśliwie pokonano wszelkie zawady j kościół całkowicie ukończony został w r. 1717, w tej postaci jak go dziś widzimy.

Ma on facyatę dwupiętrową, z wieżami po obu stronach o trzech piętrach, na których zawieszone są dzwony. Zdobią ją liczne, jedne nad drugie wystające pilastry korynckie. Do kościoła prowadzą dwustronne, na ulicę wychodzące kamienne schody, z gankiem, na wierzchu którego umieszczona jest statua Matki Boskiej, wzniesiona w r. 1863, a wykonana z ciosu przez T. Czajkowskiego rzeźbiarza. Odrzwia kamienne przy głównem wejściu, łukowatym frontonem przyozdobione, mają u góry kwadratową tablicę z napisem łacińskim, głoszącym epokę założenia kościoła, wypadki ówczesne i ofiary fundatora. Po bokach są dwie nisze, a w nich kamienne statuy św. Pawła po jednej, św. Romualda po drugiej stronie. Część wyższa kościoła, z pilastrami odmiennego stylu, ma statuy św. Zygmunta i św. Heleny, wszystkie dłuta Bartłomieja Bernatowicza rzeźbiarza warszawskiego, zmarłego w r. 1730.

Wewnątrz główna nawa w stylu korynckim, a dwie boczne w porządku doryckim. Pierwsza zakończona jest sklepieniem kolistem, gdy przeciwnie nad całym kościołem są sklepienia krzyżowe. W wielkim ołtarzu z drzewa złoconego, wcale niezłej roboty, jest obraz Zesłania św. Ducha, malowany przez Michała Świerkiewicza, dobrego artystę warszawskiego, zmarłego w czasie zarazy 1709 roku. Liczba ołtarzy odpowiednią jest rozległości kościoła. Niektóre z nich zasługują na uwagę pod względem sztuki lub pamiątki.

Ambona drewniana złocona, ozdobiona jest piękną rzeźbą. Zakrystya, do której wejście z prezbiteryum, zawieszona jest obrazami malowanemi na drzewie, przedstawiającemi zdarzenia z pisma św., tak starego jako i nowego Zakonu. Przechowują tu kilka relikwiarzy starożytnych. szczególnie z drzewem Krzyża św. i rękę Józefata, z bogatym pierścieniem i napisem u dolłu: B. Josephatt Archiepis. Martyris.

Przy tym kościele są liczne bractwa. Najdawniejsze bractwo Pięciu ran, było początkowo u św. Jana, lecz ksiądz Mikołaj Popławski, arcybiskup lwowski, tu je wprowadził. Księga bracka, rozpoczęta w r. 1697 i zawierająca wiele ważnych szczegółów historycznych, ma na czele własnoręczny podpis Maryi Kaźmiry królowej i innych dostojnych osób.

Nie posiada kościół św. Ducha żadnych pomników, któreby przedstawiały pamiątki sztuki, lub świadczyły o zamożności mieszkańców. Dwa znajdujące się w nim najdawniejsze są Konstancyi DulfinoweJ, zmarłej w r. 1747, z portretem na blasze cynowej, i Zuzanny Szabskiej, przeoryszy bractwa Pięciu ran Jezusowych, zmarłej w roku 1776.

Klasztor, będący przy ulicy Długiej, dokończył w tymże samym czasie co i kościół ks. Rafał Chrzanowski przeor paulinów warszawskich, przy pomocy rozmaitych dobroczyńców. Po wejściu wojsk francuzkich w r. 1806 mieszkania zakonników zajęto na koszary. Za nastaniem pokoju wrócono im wprawdzie budowle, lecz nie na długo, Gdyż w roku 1819 nastąpiła kassata klasztoru i paulini przeniesieni zostali do Częstochowy. Wtedy kościół z klasztorem oddany pod zarząd komisyi rządowej spraw wewnętrznych, przeznaczony był na umieszczenie zakładów fabrycznych. Zamiar ten jednak zmieniono i w tymże roku kościół popauliński podarowano bractwu niemieckiemu, do którego dotąd należy; klasztor zaś przerobiono na mieszkania prywatne. W jednej jego części otwarto seminaryum główne, które z uniwersyteckim wydziałem teologicznym połączono. Mieściło się tutaj od r. 1825 do r. 1836, to jest do czasu otwarcia akademii duchownej przy kościele franciszkanów. Miejsce seminaryum zajęła wtedy szkoła obwodowa, potem powiatowa, reszta zaś zabudowań puszczana jest w dzierżawę.

Co do kościoła, gdy oddano go dla bractwa niemieckich katolików, przeto bywają tu ciągle kazania w tym języku w niedziele, święta i na passyi; zarząd zaś jego należy do rektorów, za staraniem których wyjednany został fundusz na wyrestaurowanie przez czas zniszczonej świątyni, co też wykonano tak zewnątrz jako i wewnątrz w r. 1845. Przerobiono wtedy zupełnie dach i dwie wieże frontowe, zrobiono wieżę nowa do sygnaturki, ozdobny ganek z kamienia ciosowego do wchodu po schodkach, odmalowano ściany i freski, a kaplicy Boga-Rodzicy, obejmującej słynny obraz N. P. częstochowskiej, nadano kształtniejszą zewnętrzną formę i fronton od ulicy Długiej, monogramem Matki Boskiej przyozdobiony. W tejże kaplicy znajduje się balustrada z lanego żelaza, na wzór której podobnaż, wykonana kosztem ministra Ig. Turkułła, otacza cale sanctuarium.

Tak odnowiony kościół św. Ducha tem jeszcze odznacza się pomiędzy innemi w Warszawie, że w nim najwięcej bywa odpustów, szczególnie na zesłanie Ducha św., Znalezienie św. Krzyża, na uroczystości Panny Maryi i tych świętych, których czci ołtarze są poświęcone. Ztąd też wychodzą z całego miasta pobożni pielgrzymi do Częstochowy i tu składają modły po powrocie z cudami słynącego miejsca.